Czytaj

28.02.2023

Wywiad z Maciejem Krysiakiem.

Kolejna ciekawa rozmowa z naszym zawodnikiem. Tym razem Julia Rogowska zaprosiła do wywiadu Macieja Krysiaka.

——————————————————————

 

To ogromny profesjonalista, który tuż po przegranym meczu nie może się doczekać kolejnego treningu, aby móc dalej pracować i się rozwijać. Mowa oczywiście o naszym przyjmującym Macieju Krysiaku. Z DJ’em naszej drużyny o tym, jak zaczęła się jego przygoda z siatkówką, co podoba mu się w Bydgoszczy oraz jaki koncert najbardziej zapadł mu w pamięć rozmawiała Julia Rogowska.

JR: Rozmawiamy na kilka dni przed meczem z Gwardią Wrocław. Mecz właśnie z tym zespołem w tamtej rundzie był waszą pierwszą porażką w sezonie. Ty byłeś wtedy najlepiej punktującym zawodnikiem w drużynie. Jakie jest Twoje nastawienie przed meczem rewanżowym?

MK: Myślę, że jestem dość pozytywnie nastawiony. Na pewno chcemy się zrewanżować, bo mecz we Wrocławiu był bardzo wyrównany. Przegraliśmy wtedy 3:2, a tie-break zakończył się wynikiem 15:13 dla wrocławian. Teraz gramy u siebie, w tym jest nasza przewaga. Będzie nam się grało tutaj łatwiej, niż na wyjeździe. Jesteśmy teraz w serii zwycięstw – dwa ostatnie mecze u siebie wygraliśmy 3:0. Wrocław ma teraz jakieś swoje problemy. Także, jesteśmy bojowo nastawieni i liczymy na rewanż za mecz z pierwszej rundy.

Jak oceniasz sezon, jak dotąd, w swoim wykonaniu?

Na duży plus. Przede wszystkim jestem zdrowy, codziennie trenuję, gram we wszystkich meczach i są to zazwyczaj pełne spotkania. Ze statystyk i swoich wyników jestem jak najbardziej zadowolony. Bardzo się cieszę, że pomagam drużynie w zwycięstwach.

A jakie są wasze cele na tym etapie sezonu? Bo wiem, że te cele się zmieniły w trakcie sezonu, więc jak to wygląda obecnie?

Żadne cele sportowe nie były oficjalnie przed nami postawione. Nie ustalaliśmy, ani z zarządem, ani między sobą, o które miejsce gramy. Każda drużyna, która startuje w lidze, gra o zwycięstwo. My będąc na tym etapie, na którym jesteśmy teraz i wiedząc ile mamy punktów, jak dużo wygrywamy, na pewno walczymy o jak najlepszą pozycję przed fazą play-off, aby móc później walczyć o zwycięstwo.

To jest Twój pierwszy sezon w Bydgoszczy. Jak to się stało, że trafiłeś właśnie tutaj?

Na dość wczesnym etapie okienka transferowego trener Michal Masny się ze mną skontaktował. Powiedział mi, że będzie trenerem w Bydgoszczy i widziałby mnie w tej drużynie.  Już od pierwszej rozmowy byłem chętny na tę propozycję. Potem trochę trwały ustalenia szczegółów współpracy. Gdy już doszło do ostatecznego podpisania kontraktu, nadal czekałem na tę właśnie opcję. I tak ostatecznie znalazłem się w Bydgoszczy.

Dobrze Ci się współpracuje z trenerem?

Bardzo dobrze. Świetnie się rozumiemy i tak samo patrzymy na siatkówkę. Jesteśmy w dobrych relacjach. Cieszę się, że ma do mnie zaufanie. Robię wszystko na boisku, żeby jego pierwszy sezon w karierze jako trener był bardzo udany. Nie mamy żadnych konfliktów w relacji trener – zawodnik.

Jaka atmosfera panuje w drużynie?

W naszej ekipie jest fajna atmosfera na treningach i w szatni. Przede wszystkim są wyniki i brak jakiejkolwiek presji na nas narzuconej gdzieś z góry. To wszystko się zazębia i dobrze się uzupełnia. Mamy kilku starszych zawodników, kilku młodych i dopiero początkujących w tej lidze. Jedni  wspierają drugich i na treningach, i w trakcie meczów.

Z kim się najlepiej dogadujesz?

Na pewno z paczką tych starszych mamy fajne relacje. Mamy dobry kontakt w szatni, dużo żartujemy i dużo się śmiejemy. Z młodszych zawodników, to z Antkiem Kwasigrochem, czy Michałem Szczechowiczem mam też dobry kontakt. Z Michałem razem pracuję na siłowni. Z nikim nie mam żadnych problemów czy zatargów i raczej z wszystkimi dobrze się dogaduje. Relacje są na bardzo wysokim poziomie.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?

Pochodzę z bardzo małej wsi w powiecie częstochowskim. Gdy byłem w drugiej lub trzeciej klasie podstawówki, przyszedł do naszej szkoły dość młody wuefista, który kiedyś grał w siatkówkę. To była jego największa pasja. W związku z tym dużo tego sportu było na zajęciach. Tak się fajnie złożyło, że jeszcze dwóch, może trzech kolegów w naszej klasie też zaczęło trenować siatkówkę. Nasza szkoła wówczas połączyła się z klubem LKPS Borowno, Dzięki temu, że na wf-ie dobrze nam szło, to wystąpiliśmy pod logiem tego klubu w rozgrywkach mini siatkówki w dwójkach, trójkach i czwórkach. Przez całą podstawówkę trenowałem u siebie w szkole. Startowałem pod szyldem szkoły w rozgrywkach szkolnych, ale też pod nazwą klubu LKPS Borowno. I tak się zaczęło. Dobre wyniki w tej mini siatkówce mnie pchały do przodu i mogłem się rozwijać. Później już grałem w młodzieżowych kategoriach: w młodzikach, kadetach czy juniorach. Pierwszą część w Norwidzie Częstochowa, potem ukończyłem liceum w Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. Ostatecznie tak wyszło, że z małej wsi, krok po kroku, przechodziłem do lepszych ośrodków na Śląsku i w Polsce.

Od początku grałeś na przyjęciu, czy Twoja pozycja się zmieniała?

Na przyjęciu gram od pierwszej klasy liceum. W młodzikach grałem jeszcze jako atakujący. Od początku liceum w Norwidzie, czy w Akademii w Jastrzębiu, grałem już na przyjęciu.

Jak radzisz sobie po przegranym meczu? Jak to u Ciebie wygląda, masz może jakiś swój rytuał?

Całe szczęście w tym roku jest bardzo mało porażek. Nie przejmuję się tym specjalnie. Przez weekend mam przemyślenia i niecierpliwie czekam na poniedziałkowy trening poniedziałek, aby  te gorsze elementy z meczu poprawić w trakcie treningu. Można sobie wtedy potwierdzić i być pewnym psychicznie, że umie się je wykonać, tylko na meczu po prostu coś nie wyszło. Niedzielę po meczu spędzam z dziewczyną, nieważne czy wygraliśmy, czy przegraliśmy. Ona zawsze mnie wspiera. Zawsze i tak myślę pozytywnie, nie dołuję się. W tym sezonie tych porażek jest bardzo mało, co utwierdza w przekonaniu, że negatywne chwile szybko miną i niedługo znów możemy być na zwycięskiej ścieżce. Nie ma co rozpamiętywać porażki.

Kto jest Twoim idolem sportowym?

Ciężko mi powiedzieć, bo w młodości nie byłem zapatrzony w jakiegoś idola. Obecnie Kamil Semeniuk jest na topie i spoglądam często na jego ścieżkę kariery. Bo to nie jest tak, że od początku był na takim wysokim poziomie i z kadry młodzieżowej wkroczył  „”z buta” do Plus Ligi. Kamil Semeniuk rozwijał się pomału. Najpierw przez wiele lat  grał w Kędzierzynie, na początku jako zmiennik i musiał przez długie lata ciężko trenować. Potem był chwilę wypożyczony do Zawiercia i nagle jego forma bardzo wystrzeliła. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów, gra w kadrze Polski i awans do Perugii. Obecną wielką formę budował małymi krokami, przez długie lata pracy i pokazał, że można powoli, spokojnie wejść na szczyt.

Masz jakieś wspomnienie z kibicem, które bardzo zapadło ci w pamięć?

Na pewno w tym sezonie w bydgoskiej hali są fajne momenty. Kibice czekają na nas pod barierkami, żeby coś miłego powiedzieć i przybić piątkę. To jest mega fajne. Takie właśnie skojarzenia  mam na świeżo w głowie. W poprzednich latach nie miałem żadnych szczególnych sytuacji. Na pewno było dużo takich miłych sytuacji, że ludzie pisali na Facebooku, czy na Instagramie, że bardzo chcieliby mieć koszulkę albo jakiś gadżet klubu. Także to są takie rzeczy, które pamiętam.

Na chwilę chcę teraz odejść od siatkówki. Co najbardziej podoba Ci się w Bydgoszczy?

W Bydgoszczy podoba mi się, szczerze, przede wszystkim to, że jest duża. Do tej pory nigdy nie mieszkałem w aż tak dużym mieście. Rynek, Wyspa Młyńska. Nad Brdą można sobie pochodzić. Bardzo piękne miejsca żeby odpocząć, trochę pospacerować, zrelaksować się. Myślęcinek, to też ładne miejsce, gdzie można pospacerować w lesie, w parku. Bardzo urokliwe i miłe miejsca na świeżym powietrzu, gdzie można spokojnie odpocząć.

Z tego, co się dowiedziałam, jesteś kibicem Włókniarza Częstochowa. Jak to się u ciebie zaczęło z żużlem, od dawna się tym interesujesz?

Zaczęło się w sumie nie dawno, około dwa lata temu. Wcześniej to może byłem raz w życiu, a teraz właśnie, ten ostatni sezon, może dwa, z dziewczyną bardziej nas to wciągnęło. Poszliśmy raz, drugi, trzeci i tak w sumie przez ostatnie dwa sezony parę razy się zdarzyło. Jest to naprawdę bardzo emocjonujący sport, szczególnie w Częstochowie, gdzie drużyna dużo wygrywa. Pełen stadion kibiców i to są naprawdę fajne emocje, taką atmosferę ciężko znaleźć gdzieś indziej. Przede wszystkim to, a po drugie, jest to sport na wysokim poziomie w Częstochowie. Wiadomo, jak są wyniki, jest atmosfera, są ludzie, to fajnie na coś takiego iść i w ten sposób spędzić czas w wakacje.

Byłeś na meczu Polonii w Bydgoszczy, albo planujesz się wybrać?

Nie, nie byłem. Mam nadzieję, że w najbliższym sezonie, skoro jestem w Bydgoszczy, to odwiedzę i zobaczę, jak to wygląda tutaj.

Poza siatkówką i żużlem, interesujesz się jeszcze jakimś sportem bardziej?

Jakimś sportem tak szczególnie, to chyba nie. Generalnie jestem kibicem sportu, nie tylko siatkarzem. Śledzę wyniki, wiadomo najbardziej siatkówki, to przede wszystkim, a oprócz siatkówki i żużla, to raczej nie. Nie mam jakiejś drużyny piłkarskiej, czy ulubionego tenisisty. Siatkówka jest dla mnie numerem jeden, a jeżeli oglądam inne dyscypliny, to ze względu na to, że gra kadra Polski i są jakieś ważne dla Polaków wydarzenia.

Z tego co wiem, ciągle słuchasz muzyki, nie odstępuje Cię ona na krok. Czy muzyka jest w Twoim życiu bardzo ważna?

Bardzo może nie, ale na pewno jest ważne. Puszczam muzykę na treningach, w szatni czy w autobusie. Potrafię puścić coś, co wpada w ucho i podoba się odbiorcom. Po drugie, mnie to nakręca do treningu, żeby z dziennego marazmu wyjść, pobudzić się, uśmiechnąć, pośpiewać przed treningiem, czy już na rozgrzewce. Daje to nie tylko mi, ale i całemu zespołowi, takiego kopa. Nie ma ciszy przed treningiem, takiego smutku, braku energii, tylko od razu każdy jest uśmiechnięty, rusza nóżką i sobie podśpiewuje. Także mi to pomaga bardzo, daje mi takiego luzu, energii dodatkowej i przy okazji też całej drużynie.

Masz jakichś artystów, których tak najbardziej lubisz słuchasz?

Nie mam jakiś faworytów. Aktualnie są to remixy takich bieżących hitów, bo głównie słucham przebojów, które są obecnie na topie. Przede wszystkim pop, ale też disco polo w różnych remixach. Oryginały również chętnie słucham. Bardzo lubię Fair Play Remix. Głównie to ich przeróbki królują ostatni w szatni.

Czy masz jakiś wymarzony koncert, na który chciałbyś pójść? Albo może opowiesz o koncercie, na którym byłeś, a bardzo Ci się podobał?

Jakiegoś wymarzonego koncertu, na który chciałbym obecnie pójść to nie mam chyba. Byłem na koncercie Sanah z moją dziewczyną. Trasa nazywała się „Uczta u Sanah”, byliśmy na koncercie w Gliwicach. Zrobiło to na nas wrażenie. Przed koncertem znaliśmy trochę tych popularniejszych piosenek Sanah. Ten koncert sprawił, że znamy ich dużo więcej. Lubię słuchać Sanah czy samemu, czy razem z dziewczyną. Jest ona bardzo dobrą artystką. Właśnie ten koncert zapadł mi w pamięć.

Teraz zadam Ci kilka krótkich pytań, ja to nazywam „szybkie pytania”. Gdybym nie był siatkarzem, byłbym…

Trenerem przygotowania fizycznego.

Trening czy siłownia?

Trening i siłownia.

Atak z pierwszej czy z drugiej linii?

Z pierwszej.

Mecz u siebie czy na wyjeździe?

U siebie.

I ostatnie pytanie, jaką radę dałabyś młodszemu sobie?

Może nie poddawaj się, tak jak do tej pory, ale z tym sobie poradziłem. Skup się bardziej na pracy nad sobą, na takimi rzeczami jak rozciąganie, czy mobilizacja poszczególnych stawów, żeby być bardziej gibkim, nie tylko w kontekście siatkówki, ale bardziej po prostu w życiu. Ucz się angielskiego i idź przed siebie, cały czas z głową do góry.

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb klientów. Zmiany ustawień dotyczących plików cookie można dokonać w dowolnej chwili modyfikując ustawienia przeglądarki. Korzystanie z tej strony bez zmian ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Rozumiem
© 2021 BKS VISŁA BYDGOSZCZ. WYKONANIE: