Czytaj

06.04.2023

Wywiad z Emilem Narkowiczem.

Pochodzi z Jastarni, interesuje się żeglarstwem i motoryzacją, a poza sezonem jest instruktorem windsurfingu. Nasz środkowy Emil Narkowicz, bo o nim mowa, po meczu z KRISPOL-em Września opowiedział m.in. o treningach z Michalem Masnym w poprzednim sezonie, o tym co podoba mu się w Bydgoszczy i co mógłby robić, gdyby nie był siatkarzem. Tego i dużo więcej dowiecie się z rozmowy Julii Rogowskiej z naszym zawodnikiem.

JR: Zajmujecie obecnie trzecie miejsce w tabeli, wygraliście siedemnaście z dwudziestu dwóch rozegranych meczów. Spodziewaliście się takich wyników przed sezonem?

EN: Szczerze mówiąc, chyba nie do końca jestem zaskoczony tymi wynikami. Znaczy ja wiedziałem od początku, że wyniki będą lepsze, niż wskazuje na to wiek drużyny. U nas jest dużo młodszych zawodników. Widać było, że na treningach wszyscy bardzo się starają, grają, trenują. Zajmujemy obecnie bardzo wysokie miejsce. Porównując miniony sezon, mieliśmy całkiem inną drużynę, a mimo to zajmowaliśmy praktycznie to samo miejsce. Jestem zadowolony z tego jak drużyna się zachowuje, jak gramy i jak się trzymamy.

No właśnie, a jak oceniasz atmosferę w drużynie, z kim się najlepiej dogadujesz?

Najlepiej z młodymi zawodnikami, ale ogólnie to z wszystkimi bardzo dobrze. Wszystkich lubię, szanuję. Działa to w każdą stronę. Jest naprawdę w porządku.

A jak współpracuje Ci się z trenerem?

Bardzo dobrze. Z Michalem grałem jeszcze rok temu razem na boisku. Mimo dość sporej różnicy wieku dobrze dogadywaliśmy się już wtedy. Michal jest naprawdę w porządku, ale odkąd jest trenerem dogadujemy się chyba lepiej. Kiedy graliśmy razem na boisku oboje byliśmy zawodnikami i wtedy panowała między nami inna relacja.

Bardzo ta relacja się zmieniła odkąd Michal został trenerem?

Właśnie nie. Nic się jakoś znacznie nie zmieniło, ale teraz jego słowa są jest dużo ważniejsze – jako trenera, a nie kolegi z drużyny. Chociaż rok temu jak trenowaliśmy to Michal, jeszcze jako zawodnik, potrafił nam młodym robić sam, prywatnie treningi. Michal był już wtedy dla nas na nich jako trener, a nie zawodnik.

Czyli właściwie nie odczuliście takiej dużej różnicy?

No nie, takiej wielkiej różnicy dla nas nie ma.

A Ty, osobiście, jakie masz cele na ten sezon?

Jak najwięcej grać, wchodzić na boisko. Jak najlepiej grać, trenować, słuchać porad starszych kolegów i trenera. No i to jest mój główny cel – żeby się rozwijać.

Nad jakimi elementami wiesz, że musisz jeszcze popracować?

Na pewno blok. W ataku nie jest źle, zagrywka też okej, ale blok to jest ten element, który chciałbym poprawić. Dużo trenujemy w elemencie bloku, trener na to zwraca uwagę. Trener widzi, że w tym elemencie idzie mi gorzej, więc przykładamy większą uwagę do bloku.

Pochodzisz z Jastarni i tam zaczynałeś swoją przygodę z siatkówką. Jak to się w ogóle zaczęło?

W Jastarni nie mamy za dużo sekcji sportowych, głównie jest to siatkówka. Przez pewien czas trenowałem piłkę nożną, ale siatkówka była na lepszym poziomie i wszyscy w nią grali. Nie było żadnych innych rozrywek i trzeba było chodzić na to, co było. Na siatkówce zbudowała się fajna ekipa, fajnie się grało. Poczułem, że mogę dalej iść w tym kierunku. Zaczynałem w UKS-ie Jastarnia, a w trzeciej gimnazjum zostałem wypożyczony do Chemika Bydgoszcz. Tam spędziłem ostatnią klasę gimnazjum i całe liceum. Zdobyliśmy Mistrzostwo Polski i po tym Mistrzostwie Polski dostałem się właśnie tutaj.

A jak do tego doszło, że trafiłeś właśnie do Bydgoszczy, a nie do innego klubu?

W UKS-ie był taki moment, gdzie koledzy ode mnie starsi: Fabian Pieper, Krystian Herrmann i Wojtek Stachowicz przeszli do klubu z Bydgoszczy. Nasz trener z Jastarni miał, powiedzmy, jakieś powiązania z bydgoskim klubem i najlepszych zawodników wysyłał właśnie tu. Ja byłem czwartym, który się tutaj dostał i po prostu zostałem.

Od początku grałeś na środku?

W młodzieżówce grałem na każdej pozycji, ale jak trafiłem do Bydgoszczy, to zostałem postawiony na środku i miałem na nim grać. Na początku nie byłem zachwycony z tej decyzji, bo to jest specyficzna pozycja, ale później jak zaczęło wychodzić, to spodobało mi się i tak zostało.

Jakie jest Twoje największe marzenie sportowe?

Zagrać w Plus Lidze. Nie wiem, czy się to kiedyś spełni, ale na pewno trzeba w to wierzyć. Poza tym no to kadra Polski, ale to jest chyba marzenie każdego Polaka grającego w siatkówkę.

Masz jakiś rytuał, który uważasz, że przynosi Ci szczęście przed meczem?

Dobrze się wyspać. Drzemka musi być. To w sumie tyle.

Kto jest Twoim idolem siatkarskim?

Idolem pod względem samego grania, bo jeżeli chodzi o zachowanie, to chyba nie mam takiego. Takim idolem jest dla mnie Jakub Kochanowski. On jest jednak, jeszcze przy tym wzroście, mega dobry. Na niego zwracam najbardziej uwagę, jak się porusza w bloku, w ataku, jego zagrywka. Kuba jest świetnym zawodnikiem.

O kibiców też chcę zapytać, czy masz jakąś taką sytuację z kibicem, którą wyjątkowo  zapadła Ci w pamięć?

Ostatnio była całkiem przyjemna sytuacje, zrobiliśmy z Damianem zdjęcie z kibickami, ale oprócz tego jakiejś innej, szczególnej nie pamiętam. Dużo zabawnych sytuacji było, jak graliśmy jeszcze w młodzieżówce w Chemiku.

No to może opowiesz o czymś z tamtych czasów?

Nasi rodzice głównie, Filipa, Damiana, moi, to byli kibole naszej drużyny. Często robili show na trybunach jak graliśmy, czy to u siebie, czy na wyjeździe. Jeździli za nami wszędzie, nieważne czy to był Szczecin czy Rzeszów, czy gdziekolwiek. Z nimi były najśmieszniejsze sytuacje. Takiej jedynej to Ci nie powiem, bo nie pamiętam tak dokładnie.

W tym sezonie bardzo dużo kibiców przychodzi na mecze, chcą Wasze autografy, zdjęcia.

No, to prawda. Jest to bardzo fajne i nas cieszy. Kibice też są bardzo podekscytowani naszymi meczami.

To pewnie bardziej Was zagrzewa do walki. Wy sami w kwadracie też mocno się wspieracie. Bardzo potrzebujecie takiego wsparcia w czasie meczu?

Chyba tak, ale każdy też chce być gotowy, żeby wejść. Jeżeli ktoś siedzi na ławce, czy stoi w kwadracie to musi też myśleć o emocjach, jakie panują na boisku. Za chwile sam może na nie wejść i też musi to czuć. Dlatego próbujemy w tym kwadracie myśleć tak, jak byśmy trochę byli na tym boisku, przeżywamy to tak samo.

A kiedy sam jesteś na boisku, to fakt, że koledzy w kwadracie mocno Was zagrzewają do walki, mocniej Cię motywuje?

Myślę, że tak. Słyszę, jak ktoś pochwali, krzyknie z kwadratu. To na pewno cieszy. Bo to są starsi, doświadczeni koledzy. Raczej to pomaga.

Co Ci się najbardziej podoba w Bydgoszczy i czy nie tęsknisz za morzem, będąc tutaj?

Tęsknię. Na początku bardzo tęskniłem, kiedy tutaj przyjechałem. To jest jednak całkiem inne środowisko. Jak już tutaj spędziłem parę lat, poznałem kolegów, miałem dziewczynę, rodzice kolegów mnie znali, to było lepiej. Jest tutaj dużo rzeczy do spędzenia fajnie czasu: kina, galerie. Tego nie miałem u siebie w Jastarni. Wiadomo, dla mnie to było coś nowego, fajnego. Samo miasto, Stary Rynek. Więcej czasu spędzaliśmy na hali, ale kiedy mieliśmy jakiś weekend wolny, to fajnie było wyjść gdzieś na stary rynek czy do galerii.

Twoje ulubione miejsce Bydgoszczy?

Stara hala Chemika. Tam mam najwięcej wspomnień. Wiadomo, że lubię sobie wyjść na Stary Rynek, pochodzić sobie. Takie miejsce, w którym najbardziej lubię przebywać no to jednak stara hala. Lubię przyjść sobie tam na mecz.

Teraz odejdę na chwilę od siatkówki. Interesujesz się żeglarstwem. Jak to się u Ciebie zaczęło?

Zaczęło się od tego, że odkąd pamiętam, mój tata zawsze miał jakąś łódkę, czy to motorową, czy żaglówkę. Zawsze byliśmy z tym związani. Zaczęło się od tego, że od małego pływałem zawsze z tatą, z wujkami, ze znajomymi. Później zacząłem pływać na windsurfingu, z czasem stałem się instruktorem. Teraz poza sezonem siatkarskim uczę innych. Sam pływam zarówno jak jest ładna pogoda, ale też kiedy wieje.

A co Cię tak w tym interesuje?

To jest żywioł. Nie jest tak, że wychodzisz sobie i wiatr ci zawieje tak, jak ty chcesz – tak jak wieje, tak będziesz pływał. To jest też adrenalina. Ja to lubię od dzieciaka, na tym się wychowałem, to mi sprawia radość. Ja mam jeszcze takie możliwości, że mieszkając w Jastarni, mogę to cały czas uprawiać. Jak nie wieje, to idę się kąpać ze znajomymi, biorę łódkę. Jak wieje, to idę sobie popływać na czymkolwiek na czym mogę. Wykorzystuję w pełni miejsce w którym mieszkam.

Poza żeglarstwem wiem też, że interesujesz się motoryzacją. Jak ta pasja się u Ciebie zaczęła?

Mój tata jest spawaczem, mechanikiem – taką złotą rączką, potrafi wszystko. Też przez niego się tym „zaraziłem”. Zawsze mieliśmy jakąś terenówkę na podwórku, jakiegoś quada, motor – zawsze coś było. Razem z moimi kolegami jeździliśmy po plażach. Porwało mnie to, lubię też oglądać programy o motoryzacji. Wiadomo, że w technicznym aspekcie nie jestem jakimś specem, ale w modelach samochodów, motorów, quadów już tak.

Poza siatkówką interesujesz się jeszcze jakimś innym sportem bardziej?

Bardziej to piłką nożną. Koszykówką tak nie za specjalnie, ale piłką nożną jak najbardziej. Nie interesuję się zbytnio naszą Ekstraklasą, tylko bardziej rozgrywkami Premier League, La Ligi, Ligi Mistrzów. Taką piłką na wyższym poziomie.

A masz jakiś ulubiony klub?

Chelsea Londyn i Real Madryt, ich mecze śledzę na bieżąco. Jeżeli chodzi o Polskę no to Arka Gdynia, tutaj też staram się sprawdzać wszystkie mecze.

Przejdźmy do szybkich pytań. Gdybym nie był siatkarzem byłbym…

Nie wiem, co Ci powiedzieć, mam teraz tyle myśli w głowie, że trudno coś wybrać.

Możesz wymienić kilka rzeczy.

Mógłbym być żeglarzem, mechanikiem, spawaczem, kierowcom samochodów ciężarowych. Mam milion rzeczy, które by mnie interesowały, dlatego nie jestem w stanie wymienić jednej rzeczy, bo gdyby nie siatkówka to pewnie mocno bym się głowił w co pójść. Kiedy dostałem możliwość gry w siatkówkę, no to od razu wiedziałem, że to wybiorę.

Wolisz trening czy siłownię?

Trening.

Mecz u siebie, czy na wyjeździe?

U siebie.

Wolisz morze czy góry?

Morze, zdecydowanie, dużo bardziej. Choć na nartach też lubię jeździć.

I ostatnie pytanie, jaką radę dałbyś młodszemu sobie?

Żadnej, bo ja to mądrej rady nie dam.

Na pewno nie dałbyś sobie żadnej rady?

No nie wiem co Ci powiedzieć. Cieszę się z tego w jakim jestem teraz miejscu, więc gdybym sobie coś powiedział, to pewnie bym coś inaczej zrobił. Wiem, powiedziałbym sobie, żebym robił to, co robię i nie słuchał innych.

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb klientów. Zmiany ustawień dotyczących plików cookie można dokonać w dowolnej chwili modyfikując ustawienia przeglądarki. Korzystanie z tej strony bez zmian ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Rozumiem
© 2021 BKS VISŁA BYDGOSZCZ. WYKONANIE: