Piątkowy wieczór w hali „Łuczniczka” rozpoczął się dla naszych zawodników szczęśliwie, jednak im dłużej trwał mecz, tym więcej sprawiał nam problemów. Po zwycięstwie w premierowej odsłonie, w drugiej zaczęliśmy tracić kontrolę, a w trzecim i czwartym secie ani przez
chwilę nie byliśmy zagrożeniem dla rywala.
Mecz rozpoczęliśmy od prowadzenia 4:0. Po asie serwisowym Emila Narkowicza szkoleniowiec gości poprosił o przerwę, jednak bezpośrednio po wznowieniu gry to my zdobyliśmy kolejne „oczka”. Bydgoszczanie popisywali się mocnymi atakami, a błędy własne BAS-u dodatkowo ułatwiały nam „ucieczkę” punktową 9:1. Przyjezdni wyraźnie zdenerwowanymi rosnącym prowadzeniem gospodarzy zaczęli odrabiać straty. Po nieudanym bloku podopiecznych Michała Masnego, przewaga bydgoszczan stopniała do trzech punktów 11:8. Po kolejnej przerwie, tym razem dla naszej drużyny, efektowną kontrą popisał się Łukasz Szarek 12:9, a niedługo później dwa asy serwisowe posłał Tomasz Polczyk 16:10. Ekipa z Białegostoku miała problemy z ustawieniem szczelnego bloku, a także wybronieniem naszego
ataku. Rozpędzeni bydgoszczanie natomiast zapisywali na swoim koncie kolejne udane akcje. Szczególną skutecznością w tej fazie partii popisywał się Łukasz Szarek, po którego ataku prowadziliśmy 20:12. Do końca seta goście odrobili jeszcze trochę strat, jednak ich starania były niewystarczające. Na przerwę zawodnicy zeszli po zepsutej zagrywce Sebastiana Lisickiego 17:25.
Kolejna partia rozpoczęła się od wyrównanej walki 3:2. Zdeterminowana ekipa BAS-u już od początku partii nie pozwalała Viśle wyjść na choćby małe prowadzenie i starała się wybronić wszystkie piłki. Nasi zawodnicy także nie pozwalali rywalowi na wypracowanie przewagi, skutkiem czego była gra praktycznie punkt za punkt. Po skutecznej kontrze Emila Narkowicza na tablicy widniał remis 7:7. Dopiero po ataku Miszczuka i zagrywce Gwardiaka gościom udało się wyjść przed szereg 13:10. Podopieczni Michała Masnego musieli zniwelować straty i na szczęście nie trzeba było długo na to czekać. Po długiej akcji, pełnej efektownych obron i ataków, kontrą ze skrzydła popisał się Maciej Krysiak, który wyrównał stan partii na 15:15. Znów między drużynami wywiązała się wyrównana gra. Kolejny mocny atak Macieja Krysiaka i padł remis, tym razem 18:18. W końcówce partii ekipa Białegostoku dzięki skuteczności na siatce ponownie zaczęła
odskakiwać na punkty i niebezpiecznie zbliżać się do wygranej. Na przerwie, o
którą poprosił trener naszej drużyny przegrywaliśmy 19:22. Ostatnie słowo w drugiej odsłonie należało do Mikołaja Miszczuka 25:22.
Trzeci set lepiej rozpoczęli nasi rywale 4:1. Bydgoska ekipa miała problemy z wyrównaniem wyniku i cały czas musiała gonić przeciwnika 6:8. Nie pomagały pojedyncze punkty zdobywane z ataku, tym bardziej, że nie potrafiliśmy ustrzec się błędów własnych. Białostocczanie zaskakiwali nas swoją skutecznością w obronie i ataku, nie mogliśmy znaleźć recepty na ich grę. Po kolejnej kontrze w wykonaniu
przyjezdnych, zeszliśmy na przerwę przy czteropunktowej stracie 9:13. Niemoc naszych zawodników była coraz większa. Myliliśmy się w przyjęciu stosunkowo łatwych piłek, nie mogliśmy porozumieć się we własnych szeregach. Po jednej z takich pechowych akcji, zaniepokojony Michał Masny zawołał drużynę na krótką rozmowę 12:17. Nie przyniosła ona oczekiwanych skutków i po wznowieniu gry przyjezdni kontynuowali dobrą passę. Nasza ekipa była kompletnie rozbita w tej partii i nie mogła odnaleźć się na boisku. Cały set był
pod kontrolą gości, a decydująca faza nie dawała nam żadnych złudzeń, że możemy jeszcze odmienić losy tej odsłony. Na przerwę przed czwartym setem zeszliśmy po ataku z prawego skrzydła Jana Króla 25:18.
Po powrocie na parkiet BAS od pierwszych akcji nie marnował czasu i zaczął budować przewagę 3:0. W dalszym ciągu myliliśmy się w
kontrach oraz w zagrywkach, co dawało przeciwnikowi łatwe punkty 2:6. Niesieni zwycięstwami w poprzednich odsłonach przyjezdni nie zatrzymywali się nawet na chwilę. Po ataku Emila Narkowicza mieliśmy do odrobienia 5 „oczek” 5:10, jednak te straty szybko rosły. Skuteczna zagrywka Bagińskiego, atak po bloku Króla i na tablicy widniał wynik 14:7 dla gości. Wszystko wskazywało na to, że nasz rywal nie straci kontroli nad partią i niewypuści prowadzenia z rąk. Bydgoszczanie kompletnie nie radzili sobie z mocnymi piłkami posyłanymi przez ekipę z Białegostoku 11:18. Próbowaliśmy jeszcze zapisać na swoim koncie dodatkowe akcje, ale było to za mało, aby pokonać będący na fali BAS Białystok. Goście bez trudu zbliżali się do wygrania seta i całego meczu. Zepsuta zagrywka Tomasza Polczyka nie pomogła nam w zniwelowaniu strat 17:23. Ostatecznie pojedynek zakończył się po ataku Białegostoku 25:18.
MVP: Jan Król
BKS Visła Proline Bydgoszcz – REA BAS Białystok 1:3 (25:17, 22:25, 18:25, 18:25)
BKS Visła Proline Bydgoszcz: Krysiak, Bień, Polczyk, Narkowicz, Szarek, Kaźmierczak, Dzierżyński (libero) oraz Mendel, Jacznik, Miniak
REA BAS Białystok: Król, Janusz, Ostaszewski, Miszczuk, Lisicki, Gruszczyński, Gwardiak (libero) oraz Boniaszczuk, Kardasz, Bagiński
Przygotowała: Agnieszka Piasecka